Rozmowa z Krzysztofem Gieratem, dyrektorem KFF

Krakowski Festiwal Filmowy wkroczył w 61. rok działalności. Przed rokiem, jako jeden z pierwszych, zaistniał w formule online, a nawet hybrydowo, ponieważ w ostatnim dniu festiwalu otwarto kina. Jak będzie tym razem?

Krzysztof Gierat fot. Agnieszka Fiejka

Nagrodę Smoka Smoków otrzyma wybitny polski twórca filmów animowanych – Piotr Dumała. Na festiwalu odbędzie się retrospektywa filmów laureata (również jego produkcji fabularnych).

W ramach sekcji „Fokus na Norwegię” zostanie zaprezentowana kinematografia skandynawska. Zrezygnowano natomiast z najkrótszego stażem Konkursu Filmów Muzycznych. O festiwalowych planach z dyrektorem Krzysztofem Gieratem rozmawia Jolanta Tokarczyk.

Jedną z ważniejszych sekcji festiwalu jest KFF Industry. Przed rokiem, w trudnym pandemicznym czasie, który zbiegł się z 60-leciem Krakowskiego Festiwalu Filmowego zorganizowaliście ją w nietypowy, zdalny sposób. Tymczasem Industry nie było od początku integralną częścią festiwalu…

Sekcję Industry zawdzięczam w pewnym stopniu inspiracji Andrzeja Fidyka, szefa redakcji dokumentu, dzięki któremu festiwal otrzymał wsparcie Telewizji Polskiej już w pierwszym roku pod moim kierownictwem. Fidyk zasugerował, że powinienem pojechać do Amsterdamu, by zobaczyć jak działają inne festiwale i skorzystać z ich doświadczeń. Tak zrobiłem, a później zaprosiłem do współpracy Dorotę Roszkowską, która w ramach Dragon Forum organizowała warsztaty i finalne prezentacje projektów wobec międzynarodowych tutorów, dystrybutorów, szefów festiwali, agentów sprzedaży itp. Później zaczęliśmy współpracę z Adamem i Katarzyną Ślesickimi oraz z prowadzoną przez nich fundacją. Powstał całoroczny program Doc Lab Poland, a prezentacje najlepszych projektów odbywają się corocznie w ramach Krakowskiego Festiwalu Filmowego.

Sekcja Industry była dla nas bardzo ważna, ponieważ stanowiła kontynuację projektu promocji polskich filmów za granicą – Polish Docs, Polish Shorts i Polish Animations, który uruchomiliśmy. Zależało nam na tym, aby tu w Krakowie ta promocja odbywała się jak najszerszymi kanałami, m.in. poprzez prezentację rodzimych projektów. Od początku sekcję KFF Industry realizuje Katarzyna Wilk.

Zbudowaliśmy też wideotekę, najpierw DVD, a później cyfrową. Byliśmy z niej bardzo dumni, bo była to jedna z pierwszych cyfrowych wideotek w Europie. Jeździłem na festiwal do Karlowych Warów i pamiętam, że w czasie, kiedy my oferowaliśmy gościom filmy z naszej cyfrowej wideoteki, tam trzeba było nadal wypożyczać DVD.

Ustaliliśmy, że festiwal musi mieć dwa segmenty – jeden dla widzów, dla których sprowadzaliśmy najciekawsze filmy ze świata i po selekcji pokazywaliśmy w konkursach oraz na pokazach towarzyszących, a także drugi – strefę Industry, na którą zapraszaliśmy gości, którzy mogli tu się spotykać, uczyć od siebie nawzajem i oglądać filmy. Głównie polskie, ponieważ najbardziej zależało nam na promocji rodzimego kina.

Podobne doświadczenia mam z wyjazdów na zagraniczne festiwale. Niemal wszędzie, może poza Amsterdamem, staram się oglądać przede wszystkim filmy wyprodukowane przez studia z danego kraju. Produkcje w konkursach międzynarodowych mogą się powtarzać, ale siłą festiwali jest rodzima twórczość. Z tego powodu my też staramy się jak najlepiej wyeksponować polskie filmy.

Na początku fundacja była jednoosobowym biurem, ale z czasem rozbudowaliśmy się. Obecnie na stałe w zespole pracuje dziewięć osób i zasilają go dochodzący współpracownicy. Trzeba jednak pamiętać, że cały czas realizujemy się na dwóch polach: promocji zagranicznej i festiwalu krakowskiego. Do tego dochodzą nowe działalności, jak dystrybucja czy inne wydarzenia, które organizujemy.

Fot. Krakowski Festiwal Filmowy – sekcja Industry / mat. prasowe

Porozmawiajmy o tegorocznej sekcji branżowej, która zawsze była mocną stroną festiwalu. Jak będzie w tym roku?

Zamierzamy przeprowadzić wszystkie spotkania dokumentalne w ramach pitchingów Docs to Start! i prezentacji work in progress Docs To Go! Opracowujemy również program warsztatów i spotkań branżowych, przedstawimy najnowszą produkcję animowaną.

Miniony rok był trudny dla festiwalu, ale i pionierski, bo przecieraliście szlaki w działalności hybrydowej.

Zdecydowanie. O hybrydę zahaczyliśmy dzięki temu, że w ostatnim dniu festiwalu, kiedy pokazywaliśmy nagrodzone filmy, otwarto kina. Otworzyło się Kino Pod Baranami, ale cały festiwal zrobiony był w sieci. Dawaliśmy przykład innym i dzieliliśmy się wiedzą. Po wakacjach zorganizowaliśmy webinar, gdzie precyzyjnie opowiedzieliśmy o naszych doświadczeniach.

Zorganizowanie festiwalu w sieci było trudnym zadaniem, ponieważ sytuacja pandemiczna była niejasna. Nie przewidywaliśmy, że potrwa tak długo. Musieliśmy jednak na coś się przygotować i zaczęliśmy myśleć, czy nie udałoby się zrobić festiwalu w całości w sieci. Kiedy doszliśmy do wniosku, że damy radę, ogłosiliśmy na konferencji prasowej, że robimy festiwal internetowo.

Było to o tyle trudne, że nie mieliśmy żadnych narzędzi i poruszaliśmy się po omacku. Moja córka Marynia również zaczęła badać możliwości zrobienia kina online i znalazła partnerów w Nowej Zelandii. W ciągu miesiąca postawiła kino internetowe.

Rozważaliśmy taką możliwość, ale ponieważ pracowaliśmy z Amazonem, gdzie rokrocznie znajduje się nasza baza filmów zgłoszonych do selekcji (a także ostateczny program festiwalu z ostatnich sześciu lat), łatwiej było zacząć na tej podstawie. Informatycy i graficy zbudowali nam kino – narzędzie, które pozwoliło przenieść program do sieci.

Aktualnie mamy dwa narzędzia, dzięki którym możemy robić festiwal hybrydowo: i w kinach, i w sieci, z podziałem na seanse i spotkania po seansach. O pierwszym wspomniałem, a drugie to platforma VOD, której używamy w ciągu roku. Za pośrednictwem tej platformy w czerwcu i w kolejnych miesiącach będziemy chcieli udostępniać część programu festiwalowego i powtarzać go. Widzowie przyzwyczaili się już do obecności w sieci, a nasza widownia powiększyła się dwukrotnie. Rozszerzyliśmy zasięg, filmy były dostępne dla widzów na terenie Polski, zaś dla jurorów i Industry, gdzie akredytowało się ponad tysiąc osób, wideoteka była dostępna w każdym zakątku ziemi.

Zależało nam na tym, aby dać twórcom namiastkę festiwalu w realu, aby nawiązać kontakt z artystami, rozbudować ogólnie dostępną, niebiletowaną strefę Q&A oraz poprowadzić galę otwarcia i zamknięcia, sekcję Industry, koncert na Kazimierzu w Alchemii itp. Dzięki temu stwarzaliśmy pozory festiwalu, jaki znaliśmy z poprzednich edycji. W naszym biurze przy ul. Basztowej zbudowaliśmy małe studio telewizyjne i stąd witaliśmy się i nadawaliśmy nasz festiwalowy program, a dziennikarze przeprowadzali rozmowy z różnych stron świata.

Moją dumą są spotkania po seansach. Chyba żaden festiwal nie poszedł tak daleko, żeby każdego wieczoru organizować wydarzenia częściowo zarejestrowane, a częściowo prowadzone na żywo.

Sami nie odczuliśmy tak mocno, że festiwal odbywa się w sieci, bo mieliśmy całodzienny kontakt z ludźmi. Jedynie wieczorem nie było żadnych spotkań, stanowiących dotąd integralną część festiwalu.

Fot. Krakowski Festiwal Filmowy / mat. prasowe

Jakie zmiany pojawią się podczas tegorocznej edycji?

W tym roku zrezygnowaliśmy z najkrótszego stażem Konkursu Filmów Muzycznych. Po mocnej koniunkturze przed kilku laty, kiedy filmy muzyczne powstawały masowo, nie ma już takiego szaleństwa na produkcje o tej tematyce, choć nadal bez problemu można wybrać dziesięć niezłych tytułów. Zrezygnowałem jednak z tej sekcji na rzecz dowartościowania Konkursu Polskiego. Zwiększa się pula nagród – Złoty Lajkonik będzie miał taką samą wartość jak zwycięzca konkursów międzynarodowych – krótkiego i dokumentalnego, czyli 30 tys. zł, a Srebrne Lajkoniki po 15 tys. zł, a nie jak dotąd 10 tys. zł. Dodatkowo będziemy mieć kolejną nagrodę – czwarty Srebrny Lajkonik – za film dokumentalny średnio lub pełnometrażowy.

W Konkursie Polskim pokazujemy animację, dokument i krótkie fabuły do 30 minut oraz dokumenty powyżej 30 minut. Żeby dowartościować każdy z tych gatunków, oddzielamy je i tworzymy cztery Srebrne Lajkoniki.

Mam nadzieję, że filmy będzie można obejrzeć w kinach i w sieci. Kto będzie chciał obejrzy w internecie, a kto będzie wolał – w kinie. Zastanawiamy się nad technicznym rozwiązaniem dotyczącym Q&A, ponieważ mam wrażenie, że sytuacja nie będzie na tyle normalna, aby ludzie zaczęli się gremialnie przemieszczać. Mamy nadzieję, że uda się zrobić KFF Industry na miejscu, bo wielką tęsknotą środowiska jest, aby się spotkać. Z naszej strony jest więc duża determinacja, aby to się odbyło, nawet kosztem mniejszej liczby gości branżowych niż w poprzednich latach.

Czy dało się odczuć podczas selekcji, że w roku pandemicznym powstało mniej filmów?

Zazwyczaj na jedną edycję festiwalu twórcy zgłaszali około 2,5 tys. filmów. Były też lata, kiedy otrzymywaliśmy 4 tys. zgłoszeń, ale odkąd wprowadziliśmy opłatę, wpływa mniej filmów. Tak dużej liczby nie byliśmy w stanie obejrzeć. W tym roku wpłynęło około 10 procent mniej zgłoszeń niż przed pandemią, ale nie dotyczy to filmów polskich. Nieco mniej jest fabuł, które było najtrudniej realizować.

W selekcji bierze udział prawie 20-osobowa grupa profesjonalistów, różnicowanych płciowo i zawodowo. Są filmoznawcy, reżyserzy i krytycy. Zapraszamy laureatów z poprzednich edycji. Kuratorką sekcji dokumentalnej jest Anita Piotrowska, kuratorką fabuły – Damara Romanowska, kuratorem animacji był Robert Sowa, ale został prorektorem ASP i zastąpiła go reżyserka Wiola Sowa. Wśród selekcjonerów są również: Grzegorz Zariczny, Grzegorz Jaroszuk, Krzysztof Kwiatkowski, Michał Bielawski. Ja oglądam wszystkie filmy, które zarekomendują mi współpracownicy, ale sprawdzam też, czy czegoś nie przeoczyli oraz wypatruję nowinek na zagranicznych festiwalach oraz w ofercie agentów sprzedaży.

Fot. Krakowski Festiwal Filmowy / mat. prasowe

A zatem czekamy na festiwalowy tydzień. Tegoroczna edycja odbędzie się w terminie 30.05-6.06.2021.

Tekst powstał we współpracy z magazynem „Film&Tv Kamera”. Rozmawiała Jolanta Tokarczyk

About the author